To tak jak kilka kartek wyrwanych z twojego zycia. Mysli nieuporzadkowane dotykiem swiadomosci.

poniedziałek, 16 czerwca 2008

***

Kolejny dzień Milczenia wykrzykuje w mojej głowie pytanie o sens. Milczenie zabija mnie na wskroś. Paraliżuje każdy ruch i nie pozwala się uśmiechnąć. Milczenie jako cecha rodzącej się miłości i wzajemnego zrozumienia. Milczenie jako wymiana myśli i Milczenie jako odpowiedź na każde pytanie. Milczenie boli bardziej niż nie chciane słowa wypowiadane w Złości. Już nie mogę tego znieść. Do tego te noce w których ożywam tylko na kilka godzin w pustym i wypełnionym tylko wiatrem mieście. Gdzie są stragany po których chiałem spacerować, gdzie czajany w których ukoił bym żar Słoneczny ciepłą miętową herbatą. Gdzie wiatr i przygoda. To wszystko chciałem przełożyć aby uwielbiać Milczenie. Ale nie mogę. W Milczeniu wszystkie wspomnienia himalajskich wiatrów odzywają się we mnie wzywając do kolejnej podróży. Świat za oknem poukładany jak klocki w słupki i linijki nie koją. Wręcz odstręczają płaskie myśli szarych twarzy, których jedyną ciekawą informacją są wyniki meczów piłkarskich. Chciałem, próbowałem, nawet się nie zmuszając, bo Harmonia otwierała swoje piękno przed nami. Koniec utworu i Milczenie. Nużące, ciężkie jak tona gwoździ Milczenie, które dobija mnie do mojego norweskiego krzyża. Poświęcenie i ofiara bogom składana w imię wiary Miłości? Zmartchwywstaniem niech będzie odrodzenie już niedługo w dzikich zakątkach globu. A Milczenie niech pozostanie tam gdzie powinno zostać. W nieotwartych Księgach Życia, które opuszczam.

Brak komentarzy: