To tak jak kilka kartek wyrwanych z twojego zycia. Mysli nieuporzadkowane dotykiem swiadomosci.

piątek, 16 maja 2008

***

Zawijam się szczelnie w namiastki domu i szczęścia, które otrzymujemy od aniołów pochłoniętych pasją Is-fiskeringu.
Ciepła sielanka norweskich asfaltów zamienia się w jeszcze mroźne przestrzenie finlandzkich płaskowyżów i jezior. Od razu poczuć można wyższość, wjeżdżamy na Olimp przepełniony rybakami, którzy przypominają bardziej statystów niż rzeczywisty obraz miejsca. Zapach piwa, czerwień twarz i zieleń ubrań. Do tego pólnocno-fiński sprawia, że radość zaczyna przepełniać mnie na wskroś, a na ustach jak i w koszyku pojawia się przysłowiowy banan. Żeberka z grilla pomimo wyglądu rozpływają się w ustach ze smakiem. Deserem okazuje się fińska grochówka o smaku soli i bliżej nie określonej konsystencji. Jeszcze tylko pączek , którego ciężko dostrzec spod warstwy cukru, kilka gołych dupek prosto z sauny i wyruszamy na drogę pod tytułem "pomyśl że jeszcze tylko 20godzin marszu i dojdziemy do domu".
Zasypiam gdzieś ponad światem pracy, studiów, Polski, wszystkich pytających oczu i wiedzących lepiej języków. Zasypiam wtulony w kobietę, którą kocham, słuchając jak dwóch myśliwych poluje na lisa, który schował się gdzieś w okolicznych grządkach. Ostatnie okrzyki zwycięstwa rozproszone zostają przez sen, w którym już jestem częścią.
Okno, traktor, kilka kropel na szybie. Nade mną góry czarno-białych grafik potwierdzają swoją obecność w ciemnych otchłaniach oceanu. Krajobraz nierealny, nieoczekiwany, zarazem zaskakujący i jakby już nie obcy. Konfitura z ciemnym chlebem przywołuje obrazy dzieciństwa. Przede mną dzieci, których szczęściem mieć tak wspaniałe korzenie. Bujne drzewo życia, które karmi i daje cień strudzonym wędrowcom. Nie pyta, nie nakłania, nie namawia, nie każe. W ogrodzie stoi i gra z wiatrem piękne pieśni o miłości.

Brak komentarzy: