To tak jak kilka kartek wyrwanych z twojego zycia. Mysli nieuporzadkowane dotykiem swiadomosci.

czwartek, 15 maja 2008

***

Przed godziną popedałowałem na plażę wracając z pracy. Pomimo ujmującej magii poranka zacinający ostry śnieg przegonił mnie z cypla na którym stałem. Jeżdżę od poniedziałku tą samą trasą o tej samej porze. Przeradza się to powoli w mantrę, którą będę powtarzał przez najbliższe miesiące, ale już teraz wiem jak wygąda każda pora roku w tym jakże naigrywającym się z kalendarza, który próbowano nam wmówić, kraju.
Gdy góry się topiły przed kilkoma dniami, ciągnęło mnie do kąpieli, tak bardzo było słonecznie i ciepło. Kolejny dzień z deszczem przystopował moje zapędy. Listopadowa szklana pogoda to pikuś co tutaj się działo dwa dni temu. Wczoraj na powrót wszystko się rozbudzało, wskrzesało, podnosiły ciężkie chmury, ukazując nieprawdopodobne błekity nieba, morza i gór.

Brak komentarzy: